Obrazki na wystawę. Tak cię piszą, jak cię widzą

 

1. Alicja mogłaby opisać się sama tak, jak sama siebie widzi, ale mogłaby również spróbować opisać się tak, jak inni mówią, że ją widzą. Na przykład, kiedy Alicja była nastolatką, jej ładna matka spojrzała kiedyś uważnie na córkę i zwracając uwagę na regularność jej rysów oceniła, że córka wyglądałaby nawet dobrze, gdyby coś zrobiła z cerą, inicjując w ten sposób długą znajomość swojej córki z kosmetyczką. Kiedyś w rysach twarzy młodej Alicji, a dokładniej w obrębie oczu, pewien młody chłopak zobaczył jakieś podobieństwo do młodej Magdaleny Abakanowicz, mimo że sama Alicja była raczej skłonna widzieć w nich podobieństwo do młodego Boba Dylana. Jednak kiedy wraz z latami Alicja zaczęła zbliżać się do wieku matki z czasów swojej młodości, zaczęła z różnych stron coraz częściej słyszeć, że jest coraz bardziej właśnie do niej podobna. Teraz stwierdza, że coś w tym było i jest: widzi w sobie sporo z matki - w oczach, wyrazie twarzy, uśmiechu. I sama przyznaje: mamieję.



2. Jej elegancka matka często narzekała, że dorastająca córka nie dba o strój. Ale to nie ona, tylko matki siostra pouczyła Alicję, kiedy ta chyba nie miała jeszcze dziesięciu lat, jak należy odpowiednio dobierać kolorystykę strojów. Alicja wzięła sobie do serca radę cioci i następnego dnia wystąpiła cała ubrana na biało-czerwono. Potem już za bardzo nie przejmowała się zasadami, tylko nosiła to, w czym czuła się dobrze, od czasu do czasu dowiadując się od lepiej zorientowanych znajomych, że na to, co na sobie czasami nosi, istnieją nawet jakieś określenia i nazwy stylów.



3. Polska przyjaciółka Alicji, mieszkająca w latach 1980-tych na Węgrzech, bardzo bała się, żeby Alicja, która miała ją pewnego lata po raz pierwszy odwiedzić w jej nowym kraju zamieszkania, nie wyglądała jak polska baba, która przyjechała tam na handel. Przy powitaniu zmierzyła Alicję wzrokiem od stóp do głów i stwierdziła zadowolona: - Wyglądasz na amerykańską turystkę. - Kiedy 20 lat później Alicja, myśląca wtedy o wstąpieniu do klasztoru [Być mniszką], i ubierająca się w związku z tym bardziej ascetycznie niż dotychczas, odwiedziła tę samą przyjaciółkę w kolejnym kraju jej zamieszkania, którym były wtedy Niemcy, ta zmierzyła ją znowu wzrokiem i oceniła, że nie jest najgorzej: - Wyglądasz jak ewangelicka diakonisa.



4. Sposób noszenia się Alicji bywał określany czasami jako sportowy, czasami jako angielski, co - ze względu na anglosaskie wpływy w jej życiu - za bardzo jej nie dziwiło i nie dziwi, chociaż sama wolałaby ubierać się z francuska, gdyby posiadała do tego lepsze warunki zewnętrzne. Nadal jednak nie może zrozumieć, co na myśli mogła mieć pewna nieznajoma kobieta, która wiele lat temu na głównej poczcie w Krakowie zaczepiła Alicję, kiedy ta swobodnie auto-stopowała sobie latem po kraju [Auto! Stop!]. Najpierw nieznajoma dość długo obserwowała młodą smukłą kobietę w dżinsach i tiszercie z małym kanadyjskim liściem klonowym na froncie oraz dużym turystycznym plecakiem na plecach. W końcu nieznajoma powoli, z namysłem podeszła do Alicji, i bardzo wolno, wyraźnie oddzielając wyrazy, spytała ją po polsku: - Przepraszam-czy-pani-mnie-rozumie? - Tak – usłyszała w odpowiedzi. - Czy-pani-jest-Amerykanką? - kontynuowała cedząc słowa. - Nie, jestem Polką. - spokojnie odpowiedziała Alicja. - A, to przepraszam, bo wygląda pani na Włoszkę. - I poszła sobie.

 

 

.