Chodzenie
zawsze było jej ulubioną formą fizycznej aktywności, uprawianą w
dwóch kategoriach rodzajowych: jako chodzenie z celem i jako
chodzenie bez celu. Celem pierwszego było osiąganie celu, natomiast
celem chodzenia bez celu było oddawanie się myśleniu. Nadmieńmy,
że zarówno jedna, jak druga kategoria obejmowała wyłącznie
chodzenie nizinne. Pasją Alicji nie było bowiem chodzenie po
wysokościach, ani bieganie po wysokościach, czy nawet po
niskościach, jak również nie było nim skakanie tamże.
Takie
skakanie interesuje Alicję jedynie w aspekcie jego frazeologicznego
związku ze skakanką: skaczemy na skakance, czy przez skakankę? To
znaczy, czy wy skaczecie, czy oni skaczą, bo przecież - nie ona. To
znaczy: na skakance mogłaby sobie poskakać. Położyłaby taką
skakankę na ziemi i popodskakiwała na niej. Ponieważ jednak ponad
skakanką nie przeskoczyłaby, stąd wyciąga wniosek, że wszyscy
przeskakujący ponad kręconym w powietrzu kawałkiem sznurka skaczą
przez skakankę. Jak widać, Alicja lubi główkowanie. Ale dodajmy
od razu: bez udziału piłki nożnej.
Tak,
nogi zawsze były problemem. Całe więc szczęście, że chociaż
chodzenie jakoś jej wychodziło. Niemniej, jak wspomnieliśmy,
chodzenie wysokościowe, do którego zaliczymy przejście po
równoważni ustawionej trzydzieści centymetrów ponad podłogą,
już w dzieciństwie stanowiło wyzwanie zbyt ekstremalne. W tych
okolicznościach cudem było nabycie przez Alicję umiejętności
utrzymania równowagi na dziecięcym rowerku. Cudem okupionym przez
małą Alicję ostrą anginą, a przez pomysłową ciotkę trzema
gałkami lodów - po jednej za każde samodzielne rowerkowe okrążenie
dużego klombu przed domem. Może takie techniki trenerskie należało
stosować wobec naszej bohaterki również w innych dziedzinach
sportu? Może tak, może nie, za późno teraz główkować. Pokiwać
jedynie można lub pokozłować. Albo nawet pożonglować. Słowami.
*
Chodzenie,
pozostające główną formą jej fizycznej aktywności, można
podzielić na dwa okresy historyczne: chodzenie bez laski i chodzenie
z laską. Od kilku lat, od kiedy samodzielne poruszanie się na
otwartych przestrzeniach stało się problemem [Klauzura],
Alicja zaczęła publicznie pojawiać się z różnymi laskami.
Czasami w oczach mijanych mężczyzn widzi, że laska, na której
ramieniu idzie wsparta, robi na nich spore wrażenie. Innym razem
oczy mijanych kobiet, po zlustrowaniu całości garderoby Alicji,
zatrzymują się z wyrazem zdziwienia na lasce, na której się
aktualnie wspiera: - A ta baba po co przy pogodzie chodzi z tym
parasolem? - czyta w ich oczach.
Innym
razem zdarza jej się wspierać na ramieniu prowadzącego ją jednego
czy drugiego młodego mężczyzny, czasami celowo publicznie
nazywanego przez nią wnuczkiem, co doprowadziło już do publicznych
podejrzeń, że oficjalnie bezmężna i bezdzietna Alicja posiada
jednak jakieś nieślubne dzieci. Aby uniknąć niestosownych
komentarzy, zrezygnowała z pomocy wnuczków na rzecz wózeczka,
który czasami pcha przed sobą, lub - najczęściej - za sobą
ciągnie. Wózeczek, taki specjalny pojazd do przewożenia zakupów,
pełni wtedy rolę zamaskowanej laski, podobną do tej, jaką pełni
pozostawiany wtedy w domu parasol.
Laską
najlepiej zamaskowaną, a nawet dwiema najlepiej zamaskowanymi
laskami, są kijki w rękach Alicji, służące do uprawiania sportu
pod tytułem nordic walking, który Alicja twórczo rozwinęła w
zespołową dyscyplinę himalaistyczną. Ujmując kijki w dłonie,
mocując na przegubach specjalne uchwyty, sprawdzając, czy kijek
lewy znajduje się w lewej dłoni, a kijek prawy w prawej, stukając
kopytkami kijków o podłoże w celu sprawdzenia ich zamocowania,
Alicja czuje, jak wchodzi w świat wielkiego sportu. Jeśli nie
strój, to cała jej postawa o tym mówi: oto my sportowcy! Kijki,
których używa wyglądają jak kijki narciarskie, ale Alicja nie ma
poczucia zjeżdżania z góry w dół, lecz odwrotnie - wspinania się
na szczyty, zdobywania Himalajów. Wzorem wytrawnych himalaistów
korzysta z pomocy wiernych Szerpów, którzy kroczą przy niej,
tragając torbę z chlebem, wodą oraz paróweczką - na wypadek
niedocukrzenia. Z wrażenia. Kiedy Alicji zrobi się gorąco, niosą
jej kurtkę albo płaszcz, a kiedy chce wytrzeć nos, przytrzymują
kijki, i w ogóle pilnują, żeby nie zachwiała się i nie upadła.
W przepaść.
04.10.2014
.