Obrazki na wystawę. Alusiu, napijesz się?

KUZYNI

Alusiu, napijesz się winka? - Alicja nie pamięta, czy po raz pierwszy usłyszała takie pytanie z ust swojej mamy, czy z ust swoich kuzynów. Mama, podając małej niejadce pepsynowe wino [1], zastosowałaby raczej formę rozkazującą, a więc wszystko wskazuje, że pytanie padło na tamtej kaszubskiej wsi, gdzie jako małe dziecko często spędzała letnie miesiące w gronie sporo starszych ciotecznych sióstr i takich samych braci, którzy licznie zjeżdżali z całego kraju do wujostwa na czas wakacji szkolnych.

Tamtego lata w kuchni przy oknie stało w wielkiej szklanej butli owocowe wino domowej roboty, które co jakiś czas ktoś z młodzieży szklaneczką popijał. Tamtego dnia kuzyni solidarnie, chociaż nieświadomie, upili swoją najmłodszą kuzyneczkę. Każdy z młodzieży raczącej się wtedy w kuchni winnym napojem, jeśli w tym czasie dojrzał małą Alicję bawiącą się na podwórku, wychylał się przez okno i zadawał jej wspomniane pytanie, nie pytając jednak, czy aby już tego winka wcześniej nie próbowała. Ona natomiast za każdym razem posłusznie odpowiadała wyłącznie twierdząco, chociaż posłuszeństwo zasadniczo nigdy nie było jej wiodącą cechą.


WUJEK

Swoje pierwsze pijaństwo mała Alicja przeżyła dyskretnie, nie robiąc sensacji z faktu, że chodniczki rozłożone na podłogach w domu wujostwa zamieniały się w ciemne czeluście rowów, które trzeba było przeskakiwać, żeby uniknąć wpadnięcia do nich. Zresztą szybko doszła swoją kilkuletnią głową (a może z pomocą dobrej babci Katii, której zwierzyła się po cichu, że kręci się jej w tej głowie) do słusznego wniosku, że najlepiej będzie pójść spać. Co uczyniła.

Wiele lat później, w tym samym pokoju, w którym jako dziecko przeskakiwała ciemne rowy, wujek będzie zadawał jej podobne pytanie. Teraz środek pokoju zajmują nakryte białymi obrusami opustoszałe stoły ustawione w podkowę. Opustoszał również cały dom, w którym po hucznym rodzinnym przyjęciu pozostał tylko wujek, jego szwagierka, czyli mama Alicji, oraz Alicja. Ciocia od roku czy dwóch nie żyje, a pięcioro dzieci wujostwa, czyli kuzyni oraz kuzynki Alicji, mają własne rodziny i własne domy - w miastach.

Wujek samotnie siedzi przy głównym stole, jakby przewodniczył jakiemuś zebraniu, a przed nim na białym obrusie stoją samotnie dwa kieliszki oraz jedna butelka wódki, jaką Alicja najbardziej lubi, czyli niekolorowej. - Alusiu, napijesz się z wujkiem? - Tak, wujku. - odpowiada posłusznie, chociaż posłuszeństwo nadal nie jest jej znakiem rozpoznawczym. Wychyla sprawnie kieliszek i oddala się do innych zajęć, aby raz jeszcze, i raz jeszcze, i jeszcze raz, i po raz kolejny wracać do stołu w odpowiedzi na powtarzane przez wujka pytanie.


MATKA

Matka Alicji, zniesmaczona tym, czego jest świadkiem, próbuje zwrócić uwagę szwagrowi, że upija jej dziecko, chociaż przecież widzi, i chociaż dobrze wie, że jej córkę studentkę nie jest łatwo upić. W rzeczywistości już dawno pogodziła się z myślą, że Alicja lubi mocne alkohole - z wzajemnością z ich strony. Nie wie jednak, że za rok lub dwa Alicja zacznie alkohole lubić coraz mniej i mniej, aż w końcu, już po jej śmierci, przestanie je w ogóle pić.

Jednak wcześniej matka podaruje już pracującej Alicji pod choinkę niespodziankę, której córka, z roku na rok coraz bardziej łagodna i coraz bardziej posłuszna, w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałaby się otrzymać od swojej zasadniczej rodzicielki: litr przygotowanej w tajemnicy pysznej cytrynówki własnego wyrobu. W tym samym czasie Alicja, która czas wczesnej młodości przeżywała buntowniczo z daleka od wiary, podaruje mamie inną niespodziankę: książeczkę do nabożeństwa dla osób starszych, drukowaną dużym drukiem.

Ani Alicja, ani jej matka, nie były zachwycone wymienionymi prezentami. Córka prezent z cytrynówki odebrała jako zabawną kapitulację ze strony zasadniczej matki, nie bardzo jednak już pasującą do zmieniającego się po śmierci ojca życia Alicji, natomiast matka poczuła się urażona dużym drukiem w książeczce. Jednak wkrótce, kiedy poczuje brzemię starości, podarowana książeczka stanie się nieodłączną podporą jej modlitw. Alicja natomiast zrozumie, że nalewkowy prezent nie był wyrazem moralnej kapitulacji ze strony matki, ale raczej wyrazem uznania dla coraz dojrzalszej i coraz mądrzej przeżywanej przez córkę dorosłości.


POTEM

Ostatni poważny alkoholowy zakup Alicji, to potężna butla beherovki nabytej podczas parogodzinnego wypadu za czeską granicę, którego dokonała niedługo przed śmiercią matki, i który przed jej śmiercią zdążyła jedynie otworzyć i powąchać, gdyż niebawem picie rzuci Alicję, w taki sam sposób, jak ćwierć wieku wcześniej, po śmierci ojca, rzuciło ją palenie [Rzuciło mnie palenie].

Otworzona butelka nie nadawała się na prezent, zresztą Alicja nie chciała przekazując komuś beherovkę przyczyniać się do czyjegoś pijaństwa. Jednym słowem - strasznie sporządniała. Oczywiście mogłaby beherovkę wylać, ale wcześniej nawinęła się pewna duszona kapusta, którą nie umiejąca za dobrze gotować sąsiadka postanowiła dość regularnie obdarowywać Alicję. Ta ostatnia mogłaby oczywiście ofiarowaną kapustę wyrzucać, ale zdecydowała się raczej ją przyprawiać i zjadać. W ten sposób Alicja w ciągu roku czy dwóch cały zapas beherovki wypiła w duszonej kapuście. Taki był kres jej pijaństw.


30.11.2015


.